Tak więc:
1. Jest to film ważny i potrzebny, prowokujący dyskusję nad sensem i metodą amerykańskich poczynań na świecie. Zasadnością istnienia tej placówki jako takiej.
2. W wielu miejscach naciągany, że aż trzeszczy. Widocznie W Guantanamo siedzą jedynie Bogu ducha winni brytyjczycy jeżdżący na śluby kolegów do Pakistanu.
3. Jednostronny. Ś.p. Ryszard Kapuściński zawsze to piętnował choć muszę zdawać sobie sprawę, że niejednoznaczny film może i byłby mądrzejszy, ale nigdy nie zdobyłby takiej popularności i nie zebrałby tylu nagród. Ludzie nie lubią mieć wątpliwości.
Jeszcze dwie sprawy. Po pierwsze świat się tym nie interesuje, ale w Guantanamo znajduje się również kubańskie wiezienie. Amerykańską placówkę osadzeni w tym przybytku nazywają hotelem Hilton. Po drugie, kiedy Federacja Rosyjska zażądała wydania tych więźniów, którzy okazali się jej obywatelami administracja G.Busha została zalana podaniami o wstrzymanie procedury ekstradycyjnej i możliwość odbywania kary na terenie USA. Tyle z drugiej strony medalu, Kapuściński na pewno nie omieszkałby o tym wspomnieć. Jako prawdziwie obiektywny film o problematyce terro-wojno-bliskowschodniej to polecałbym raczej Paradise Now.
Mam jeszcze nadzieję, że film nie sprowokuje jakiejś zwiększonej dawki napięć i międzynarodowej nienawiści. "Paradise Now" odciągał ludzi od takich myśli. Obawiam się, że "Droga do Guantanamo" już nie.